How to train your God - Lekcja pierwsza
Darcy
wiedziała, że jakiekolwiek bliższe relacje z niestabilnym emocjonalnie bogiem,
nie ważne jak bardzo nawróconym, nie są zbyt dobrym pomysłem. Darcy wiedziała,
że ten mężczyzna zabiłby ją bez najmniejszego zawahania i nawet by się przy tym
nie spocił. Problem leżał w tym, że Darcy wiedziała też, iż ten facet przez
całe swoje długie życie nie miał przyjaciela, chyba że jego relację z Thorem
można określić mianem przyjaźni. Darcy wątpiła.
Loki po
spędzonym na Ziemi tygodniu odezwał się tylko raz. Było to wysyczane w stronę
blond mięśniaka „zabiję cię” zaraz po przybyciu. Potem usiadł na absurdalnie
szerokim parapecie Jane i już się nie odezwał. Dziewczyna nie dziwiła mu się
zbytnio - przebywanie z ludźmi, którzy cię nienawidzą, musi być męczące. Nikt
więc nie ruszał Kłamcy i nie próbował się z nim jakoś komunikować, pozwalając,
by Psotnik drapał asgardzką wersję cyber-niańki (którą dostał zaraz po tym, jak
wygadał się z wyroku, kończąc z wypaloną nianią i połową swojej poprzedniej
mocy) i bawił się strzelającym z jego palców ogniem. Nawet Thor zaniechał
swoich prób, gdy Loki w swej irytacji lekko osmolił mu brwi.
Dlatego
też, gdy Jane, Selvig i Gromowładny Idiota wybyli na zebranie shieldu, Darcy
podjęła działania. Panna Lewis była pewna, że nikt, kto lubi jej specjał,
koktajl oreowo-miętowy nie może być tak do końca zły. Swoją teorię opierała na
fakcie, iż Thorowi nie smakował.
Odinson może nie był zły, ale na pewno okazywał skurwysyństwo na bardzo wysokim
poziomie. Przygotowała dwa dzbanki słynnego koktajlu i policzkując się
mentalnie, zaczepiła Lokiego.
Laufeyson
niesamowicie powoli zwrócił ku niej wzrok, który w swej chłodności był kurewsko
przerażający. Dziewczyna głośno przełknęła ślinę.
- Więc
tak... Jesteś tu, a nie tam i o ile ten jakże
interesujący widok ci się nie znudził, to będziesz potrzebował przyjaciela.
Żeby mieć przyjaciela muszę coś sprawdzić, więc dupa do góry, idziemy do
kuchni! – W głowie Darcy zapaliła się czerwona lampka, informująca, że
dziewczyna jest zbyt bezczelna. Mimo to okularnica uśmiechnęła się, udając
odwagę. Loki zaś uniósł lewą brew.
- Ten
widok znudził mi się w chwili, gdy go zobaczyłem, śmiertelniczko. Nie powinnaś
być tak bezczelna.
- Nazywam
się Darcy Lewis. Wybierz sobie coś i nigdy więcej nie wymawiaj tego słowa, jakbym
była od ciebie gorsza – wysyczała dziewczyna. Jej strach został przygnieciony
złością na nordyckie bóstwo. Proponowała mu przyjaźń, chciała być miła, a ten
skurwysyn co? Tupnęła nogą w furii. Było to błędem, bowiem Loki prychnął
rozbawiony i podrapał swoje znamię pod lewym obojczykiem.
- Zostaw
tę niańkę i wstań, na litość Asgardu. – Laufeyson spojrzał na nią zdziwiony, a
ona wzruszyła ramionami. – Podłapałam to od Thora, cały czas tak gada. Zdarza
mu się też „niech cię Odyn ma w opiece”, czego nie używam, i „na miłość Frigg”.
A teraz chodź już – jęknęła i – pokonując ostatnie opory – szarpnęła Psotnika
za ramię. Mężczyzna wstał i pozwolił poprowadzić się do kuchni. Na blacie stały
dwie szklanki, a z lodówki szatynka wyciągnęła dzbanek. Nalała Kłamcy odrobinę
i podsunęła pod nos.
Loki
wąchał chwilę zawartość, najwyraźniej spodziewając się trucizny, ale uznał
chyba, że nikt nie zamierza go otruć, bo wypił odrobinę. Przez kilka sekund się
nie ruszał, a potem dopił resztę. Darcy wygrała.
- To jest
bardzo dobry napój, Lewis. Czuj się zobowiązana przygotowywać mi go codziennie.
Darcy
wybuchła śmiechem i z radosnym okrzykiem rzuciła się Psotnikowi na szyję.
Ciemnowłosy cofnął się z powodu impetu skoku, ale pozwolił dziewczynie na
zbliżenie. I w tym momencie do domu weszła Jane wraz z Thorem.
Kobieta
weszła do kuchni, pod rękę ze swoim narzeczonym, patrząc to na Lokiego ukrytego
w ramionach praktykantki, to na dzbanek stojący na stole. A potem jęknęła
głośno.
- Darcy
Lewis, ile razy ci mówiłam, że ten twój test nie działa?
Darcy
sapnęła z oburzenia.
- Twój
kochaś nie lubi!
- Thor
uratował cały świat, Darcy! A ty przytulasz faceta, który chciał go zniszczyć!
- Ten sam
Thor latami traktował Lokiego jak śmiecia! – warknęła Darcy. Gromowładny
Idiota, dotąd wpatrujący się w milczącego Lokiego, otworzył usta. – Nawet się
nie odzywaj, blondie – parsknęła dziewczyna i pociągnęła Lokiego ku wyjściu z
kuchni. Thor, jak przystało na kretyna, kompletnie zignorował zakaz szatynki i
postanowił się usprawiedliwić.
- Nie
zapominaj, lady Darcy, że mój brat jest wybitnym kłamcą – rzucił bóg cicho.
Niestety jego tubalny głos dotarł do zielonookiej. Dwudziestodwulatka odwróciła
się na pięcie, wyrwała Lokiemu z dłoni pustą szklankę, której ten nie odłożył i
z całą mocą swojego gniewu cisnęła nią w Thora. Szkło huknęło o najbliższą
ścianę, mijając twarz narzeczonego Jane o kilka milimetrów.
- Darcy!
– krzyknęła Jane. Studentka pokazała pracodawczyni środkowy palec i udała się
do swojego pokoju, ciągnąc Laufeysona za sobą. W tym momencie żałowała, że
przyjęła propozycję Jane i zamieszkała z nią.
Wciąż
trzymając zielonookiego za rękę ruszyła korytarzem, mijając po drodze pokój
przydzielony Lokiemu. Nie puściła go jednak tylko zaciągnęła do siebie.
Pokój
Darcy był pełen wszystkiego. Beżowe ściany były niewidoczne spod plakatów,
zdjęć i notatek wiszących dosłownie wszędzie. Brązowa wykładzina została
zawalona ubraniami, butami i kolejnymi notatkami. Wszędzie walały się papierki
po lodach i butelki po wodzie. Kosz stojący w kącie był, o ironio, kompletnie
pusty. Darcy pchnęła Laufeysona na łóżko, stojące pod oknem. Jej pościel miała
barwę fioletu. Pod przeciwległą ścianą znajdowało się biurko z komputerem i kolejną
górą papierów, a po jego lewej stronie - szafa. Koło biurka stał regał zawalony
tomiszczami. Pokój nie był duży, ale dzięki niemu Darcy czuła się częścią tego
domu.
Dziewczyna
z westchnieniem usiadła obok Lokiego.
- Nie
musiałaś tego dla mnie robić, śmiertelniczko. Nie zmienisz Thora po tysiącach
lat, zawsze będzie pró…
Lewis mu
przyłożyła. W tył głowy, ale jednak. Potem wdrapała się na jego kolana i
ignorując łomotanie przerażonego serca, przytuliła go.
- Mówiłam
ci, żebyś uważał na to słowo. I musiałam to zrobić, bo skurwiel doprowadza mnie
do szału. A teraz się zamknij i pozwól mi ochłonąć. Czeka nas druga runda. – To
powiedziawszy, oparła się czołem o prawy obojczyk mężczyzny i już się nie
odezwała.
___
Darcy i
Loki spędzili w jednej pozycji co najmniej pół godziny. Psotnik czarem
zablokował drzwi, tak by wściekła Jane nie mogła się do niego dostać. Słuchali
więc jej wyzwisk i przekleństw, czasem dosłuchując się głosu Thora, który
próbował uspokoić narzeczoną. Loki uważał, że ta kobieta miała temperament
równy Sif, albo gorzej – Hel. Była irytująca, ale żałośnie słaba, więc
Laufeyson nie zawracał sobie głowy uciszaniem jej. Siedząca na jego kolanach
śmiertelniczka warknęła cicho, gdy zza drzwi dobiegło ich kolejne „morderca”
rzucone w stronę Psotnika. Darcy podniosła się i potarła czerwone czoło. Jej
zmarszczone brwi wyraźnie wskazywały rozdrażnienie.
- Otwórz
drzwi, Loki. – Syk, który wydała z siebie Darcy, był naprawdę imponujący. Najwidoczniej
naprawdę płonęła z gniewu, lecz Loki nie mógł zrozumieć dlaczego. Nie pojmował,
czemu ta istota tak dla niego walczy. Próbował zniewolić takich jak ona.
Obiecując sobie, że ją oto zapyta, pstryknął palcami, zdejmując czar.
Darcy
otworzyła drzwi, sprawiając, że Jane prawie się przewróciła.
- Jeżeli
jeszcze raz nazwiesz Lokiego Laufeysona mordercą, Jane, to przysięgam na
wszystkie święte paringi, że przejdę się do kwatery shieldu i opowiem im o
twoich słodkich badaniach, ukrytych pod masą nic nieznaczących plików. Czy mamy
jasność?
Foster
oniemiała. Zanim zdążyła odpowiedzieć, Darcy zatrzasnęła jej drzwi przed nosem
i powróciła do wcześniejszej pozycji. Czarownik tylko patrzył, zastanawiając
się, jakim cudem można być jednocześnie tak inteligentnym i głupim. Kiedy Lewis
znajdowała się dostatecznie blisko, Loki słyszał jej serce, które ona
skutecznie ignorowała. Wyczuwał w niej strach, lecz ona nawet nie zwracała na
niego uwagi. Kolejna rzecz, której nie rozumiał.
Kobieta
na jego kolanach poruszyła się lekko i prychnęła śmiechem.
- Mogę
się z tobą założyć, że Jane teraz zakopuje badania głębiej i przenosi je na
inny dysk. To trochę zabawne, że tak się boi.
- Co
bada? – Zapytał Loki. To musiało być coś ważnego, skoro Foster była aż tak przerażona faktem, iż SHIELD może
się o nich dowiedzieć. Psotnik lubił wiedzieć o ważnych rzeczach.
- Kiedy
tylko Thor jest na Ziemi, to prócz niesamowicie głośnego seksu robią coś
jeszcze. Jane bada jego nieśmiertelność i chce ją przenieść na człowieka –
wymamrotała studentka i wstała z jego kolan. Laufeysona wmurowało. Thor
okłamuje swoją wybrankę. Jane może próbować, ale bez złotych jabłek z sadu Idun
skończy się na próbach.
Darcy
usiadła przy biurku i włączyła stojące na nim urządzenie.
- Muszę
się trochę pouczyć, za dwa tygodnie mam sesję, więc… Poczytaj sobie coś,
dobrze? Możesz się też zdrzemnąć czy coś, Jane jest pewnie w rozsypce, a
Gromowładny siedzi na kanapie i udaje, że po tobie rozpacza. Nie radzę dzisiaj
wychodzić - powiedziała, wystukała coś na klawiaturze i zaczęła mamrotać pod nosem.
Loki
wzruszył ramionami i podszedł do regału z księgami. Laufeyson nie poznawał
żadnego tytułu. Nie powinien oczekiwać tutaj „Wielkiej Historii Asgardu”, ale
czym, na litościwą Frigg, jest „Gra o Tron”? Przebiegł wzrokiem dalej, nie
chcąc brać czegoś, czego wcale by nie zrozumiał. Kolejną książką na półce, a
raczej serią książek, było coś o tytule „Harry Potter”. Psotnik wziął tom,
który mógł być pierwszym i usiadł na brzegu łóżka Darcy.
Czy czuł
się tu dobrze? Oczywiście, że nie, chociaż lepiej niż w przeklętej bawialni
Jane Foster. Chciał już być na Planecie, miał tam obowiązki. A jeśli nie tam to
nawet Asgard byłby lepszy. Och, na litość Idun, dałby się nawet przywiązać do
Sigyn i pozwolić jej mówić, byleby nie siedzieć na cholernym Midgardzie.
Czy
przebywanie tu miało stanowić część jego kary? Nie, oczywiście, że nie. Thor
jednak w swej „wspaniałomyślności” przekonał Wszechojca, iż świetnym pomysłem
jest zesłać Lokiego na Midgard, gdzie mógłby się nauczyć integrować z rasą ludzką. Póki co, Loki widział tylko czworo ludzi.
Jane Foster, Darcy, Selviga i Nicka Fury’ego, który zaciągnął go na
przesłuchanie pod jakimś „wykrywaczem kłamstw”, cokolwiek by to nie było,
produkcji Iron Mana.
Loki
westchnął głośno i zaczął czytać. Może to jakoś osłodzi mu pobyt na tej przeklętej
Ziemi.
Jaki to paring ma być ? Pisz dalej.
OdpowiedzUsuńFrostIron.
UsuńProszę o rozbudowanie komentarza.
Oki. Podoba mi się. Wyłapałam tylko kilka błędów, ale ja jestem perfekcjonistką i takie rzeczy wyłapuje nawet na dyplomach. Trochę dziwna Jane, ale także da się przeżyć. Ogólnie mówiąc- jestem ciekawa następnego rozdziału. ;)
OdpowiedzUsuńTrololololo.
OdpowiedzUsuńKran tak zawsze zaczyna komentarz, spokojnie.
Myślę, że szablon jest ładny, ale czcionka powinna być ciemniejsza, bo mnie oczka bolą.
Pies zabrał mi arbuza, kurcze.
Co do treści - nie do końca wiedziałam, o czym czytam, bo nie znam uniwersum, ale jakoś sobie poradziłam. Darcy jest uroczą (na swój własny sposób, ale uroczą. xD) damą, a Loki zachowuje się przy niej jak (nie)potulny piesek.
Pomysł mi się podoba, a w tekście widać potencjał. .w.
I co ja mam jeszcze dodać, matko. Nie wiem. ;;